Bo w oczach tkwi siła duszy. wtorek, 24 września 2013. Ukojeniem dla duszy jest zycie w zgodzie z samym soba. Najtrudniejsza sztuka zas jest odnalezienie tych
Paulo Coelho (Alchemik) Witam! Dzisiaj będzie troszkę refleksyjne 😉. Na blogu Tagowe ABC pojawiło się wyzwanie A jak Alfabet/Alchemia. Można wybrać jeden temat lub je moje przemyślenia i interpretacja tematu: Alfabet -to oczywiście litery, czyli tekst, książka, a co za tym idzie ? Wiedza. W dzisiejszych czasach coraz mniej osób czyta książki, wszystko jest związane z elektroniką i mediami a szkoda bo żeby poznać świat trzeba najpierw poznać samego siebie. Media zabierają nam to , tworząc w naszych głowach wizerunki kim mamy być i czego potrzebujemy. Jest to smutne ,ale prawdziwe. Czemu coraz więcej młodych ludzi popada w depresję, nałogi a nawet popełnia samobójstwa ? Bo są zagubie w naszej rzeczywistości, nie mają poczucia własnej wartości i nie wiedzą kim są i kim chcą być. 😔 Klucze - co jest kluczem do naszego szczęścia? Na to pytanie sami musimy znaleźć odpowiedzieć zaglądając w głąb naszego serca. Oko- i tutaj pasuje właśnie cytat który dodałam wyżej. Oczy nie są tylko po to by patrzeć na rzeczy zewnętrzne, czasem trzeba spojrzeć nie tylko w swoją duszę ale także kogoś, zatrzymać się, wysłuchać. Understand - czyli zrozumieć kim jestem i kim chce być, co chce w życiu robić żeby żyć w zgodzie z samym sobą. Zegar - czas,którego nie da się zatrzymać bądź cofnąć, więc trzeba żyć teraz! Kwiatki- piękno, które jest wokół nas a o którym tak często zapominamy . Mam nadzieję że nie zanudziłam Was za bardzo . A oto zdjęcia: Pracę zgłaszam na wyzwanie Tagowe ABC Ciekawa jestem Waszych przemyśleń o życiu codziennym i tym co się dzieję wokół Nas. Pozdrawiam serdecznie Trzymajcie się Julia W całości oczy wykonane pigmentami, które kiedyś zakupiłam na allegro. Propozycja idealna dla niebieskich i zielonych oczu, bo wydobywa kolor tęczówki ;) Za­miast kar­mić oczy i instynkty, w ciszy za­pytaj­my swej duszy czy nie przy­miera głodem. Nawet teraz, ściskając krwawiące ramię i odliczając sekundy do rozpoczęcia zadania w jakie wpakowałam się na własne życzenie, nie wierzyłam w to, gdzie i z czyjego polecenia się znalazłam. Zachciało mi się igrania z ogniem. Co prawda, myśląc o ogniu chodziło mi o Ahena, który w zasadzie nie różnił się aż tak bardzo od tegoż żywiołu. Był niebezpieczny, był zdradziecki, był podstępny i był również cholernym szowinistą, jak większość jego groźnych i mrocznych, jak moja prababcia, koleżków. A to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że wreszcie pora coś zmienić. Co z kolei przypominało przekonania mojej matki, która właśnie przebywała gdzieś na atlantyku i zaciekle walczyła o życie waleni, wydając najróżniejsze odgłosy - od jęków po krzyki. I ojca podbijającego irlandzkie sceny i serca moich rówieśniczek. Wszystko wyglądało na to, że byłam bardziej podobna do swoich rodziców niż bym chciała, chociaż w tym momencie robiłam coś, co oboje potępiali, więc jeszcze nie było ze mną aż tak źle. Nie miałam najmniejszego zamiaru iść w ich ślady i zostać pseudohipiską dmuchającą w harmonijkę. Za to jak najbardziej zależało mi na posadzie Żniwiarza, co pochwalała tylko moja babcia - nazywała mnie chlubą rodziny. Zawsze przedstawiając mnie Starszym aż eksplodowała dumą, co inni, niestety, kwitowali krzywymi uśmiechami. Od dawien dawna wiadomym było, że Żniwiarzem może zostać tylko i wyłącznie męski potomek szanowanego rodu. Jako iż moja prababcia należała do Rady Starszych, a mój wuj, Ahen, był przywódcą Żniwiarzy, posiadałam odpowiednie przywileje, lecz ku mojemu nieszczęściu urodziłam się kobietą. Mrużąc oczy, wzięłam spazmatyczny oddech i nacisnęłam guzik znajdujący się tuż pod złotą plakietką z wygrawerowanym napisem ,,Zadzwoń". Wiedziałam, że już nadszedł czas i za kilkanaście sekund zostanę pozbawiona przytomności przez krążącą w moich żyłach anilinę. Podjęłam się ryzykownego zadania i zdawałam sobie z tego sprawę, jednak było już za późno na jakikolwiek odwrót. Mimo wszystko dziwił mnie fakt, z jaką łatwością udało mi się przekonać Ahena, żeby wkręcił mnie w to zadanie. Chciałam zostać jego wtyką? Proszę bardzo, nie ma sprawy. Nawet się o mnie nie zamartwił, nie życzył mi powodzenia, tylko wytłumaczył mi jak będę się czuła zaraz przed omdleniem. ,,Odczujesz ucisk w klatce piersiowej, pojawią się nudności i sinica warg, a zaraz przed utratą przytomności, drgawki. Pamiętaj, żeby zadzwonić minutę po pojawieniu się drgawek, inaczej wszystko schrzanisz." Nie musiałam długo czekać na utratę przytomności. Obraz przed oczami zaczął się na przemian rozciągać, kurczyć i wirować, by po chwili moje ciało stało się bezwładne, a umysł oblepiły ciemne macki. Mogłam tylko mieć nadzieję, że założenia mojego wuja okażą się słuszne i ktoś wybiegnie z tej cholernej willi by ratować mój tyłek. Jeśli jednak tak się nie stanie - wstanę z grobu i skopię Ahena, wcześniej podawszy mu tą samą końską dawkę aniliny, którą on mi zaserwował. *** Panna Gwendolen podarowała mi niezbyt miłą pobudkę. Zignorowała fakt, że już i tak czuję się fatalnie przez duże ,,F", i zaczęła wrzeszczeć tak głośno, że głowa o mało nie eksplodowała mi na miliardy kawałeczków. Nawet nie miałam okazji zacząć się cieszyć, że przeżyłam próbę ,,samobójczą". Coś ty sobie myślała, hm? Chciałaś nas pozabijać?! Naprawdę, rozumem to ty nie grzeszysz! Jeszcze jeden taki wybryk, a pożałujesz! Aż się skrzywiłam słysząc jej skrzekliwy głos, który aż ociekał dezaprobatą. To moje życie, Gwen. Wszelkie decyzję podejmuję ja, a nie ty. Jesteś tylko małym dodatkiem i nie zapominaj o tym bo będę ci musiała przypomnieć gdzie jest twoje miejsce. Jeszcze się przekonamy kto tu jest dodatkiem. Życie Nafsi z duchem, który za żadne skarby świata nie chce współpracować jest naprawdę trudne. Choćby się waliło i paliło, nigdy nie zgodzi się ze swoim naczyniem. Mało tego, jeszcze będzie się starać, żeby uprzykrzyć ci życie na miliony sposobów. Gwendolen już nie raz próbowała swoich sztuczek, parę razy nawet przejęła kontrolę nad moim ciałem i robiła coś, z czego zachwycona nie byłam, ale nigdy jeszcze mi nie groziła, co niewątpliwie zrobiła przed chwilą. Przez chwilę nawet się zastanawiałam, czy nie powinnam zacząć się bać, ale w końcu doszłam do wniosku, że nie będę już o tym myślała. A nawet nie miałam na to czasu bo wszystkimi komórkami mojego ciała czułam, że ktoś mi się właśnie przypatruje. I nie tylko. Ktoś się nade mną pochylał. Otworzywszy oczy, błyskawicznie chwyciłam mężczyznę za szyję i przycisnęłam do łóżka, na którym jeszcze chwilę temu leżałam. Role się odwróciły. - Czego?! - Zdziwiłam się słysząc zwierzęcy warkot, który wydobył się z mojego gardła. Niestety nie mogłam powiedzieć tego samego o nieznajomym, który tylko skwitował to rozbawionym uśmiechem. - To ja się narażam, ratuję ci życie, a ty tak mi dziękujesz? Momentalnie się zreflektowałam i uwolniłam go, odsuwając się na bok. Miałam być miła i zdobyć ich zaufanie, a nie rozszarpywać na kawałeczki każdego, kto naruszy moją przestrzeń osobistą. Jeśli chciałam udowodnić Ahenowi, że kobiety również mogą być Żniwiarzami, musiałam zacząć nad sobą panować. Nie mogłam tego schrzanić choćby nie wiem co. - Jestem Collin, a ty? Masz jakieś imię? - Zaniepokoił mnie błysk, który zobaczyłam w jego miodowych oczach. Moja chora wyobraźnia przez chwilę podsuwała mi obrazy tego mężczyzny jako wielbiciela sadomasochistycznych trójkątów, jednak jeśli nie chciałam, by mój ostatni posiłek ujrzał światło dzienne, musiałam ujarzmić mój umysł. - Rowan. - Świetnie. Skoro już się poznaliśmy, może powiesz mi kto cię tak załatwił? - Ruchem głowy wskazał na moje ramię, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mam je całe zabandażowane. Widocznie Ahen nie zrobił mi aż tak płytkiej rany jak obiecywał. W innym przypadku bandaż byłby zbędny bo ciało by się zregenerowało. Wzruszyłam ramionami. - Moja ofiara nie chciała współpracować. - Wiedziałaś, że zaaplikowała ci sporą dawkę aniliny? - A niby skąd miałam to wiedzieć? - Nasz organizm wykrywa wszelkie toksyny, które zagrażają naszemu życiu. - Widocznie jestem ewenementem. Błyskawicznie spoważniał. Tylko ślepiec mógłby nie zauważyć, że spojrzenie, jakim mnie taksował, było całkowicie nieufne i podejrzliwe. Wszystko zapowiadało się na to, że schrzaniłam sprawę. Super. Nie dość, że dostanie mi się od Ahena to jeszcze od prababki Meg. Jeśli Collin wcześniej nie zadba o to, żeby skrócić mnie o głowę i zamknąć moją duszę w chombo kwa ajili ya roho. Może kobiety rzeczywiście nie powinny należeć do Żniwiarzy? - Moja droga, musisz się jeszcze wiele nauczyć. - Słucham? - Aż się zachwiałam, zdając sobie sprawę z tego co mnie czeka. Facet mnie przejrzał, czeka mnie egzekucja i już nigdy nie udowodnię wujowi, że kobiety nadają się nie tylko do wychowywania dzieci. Czułam się jak zwierzę zagonione do kąta.
\n \n\n bo w oczach tkwi siła duszy
Strona 1 z 2 - Wyrazy wpółczicia dla Daffiego z powodu śmierci babci - napisał w Dla tych, którzy odeszli: Serce zasnęło.Już się nie obudzi.Dusza opuściła ludzi.Wzleciała do góry,wysoko ponad chmury.Ujrzała złotą bramęPrzekroczyła próg.Nowe życie rozpoczęła,A brama za nią się zamknęła.Dobry Jezu a nasz Panie daj jej wieczne spoczywanieWaldeczku najszczersze
Ello ;).Nudny dzień;/.Cały w piżamie ; to musze podziekowac Monice za te kupę smiechu i wspomnień ;**." Bo wspomnienia Magia są...To teraz wiesz;**.Film nagrany krótko ale te najlepsze momenty sie zachowały ; jest dowód ze tanczyłam z tata, Michałem no i oczywiście z Łukaszem "Froniu"...Było bosko;).I duzo smiechu z Kazia;).Film jednym słowem zajebiaszty ;D;)...Teraz nie mam co robic i czekam za pizza ;D wiem co tu jeszcze napisac wczorajszy dzień zaliczam do udanych dzisiejszy nie za bardzo ;) ; ;**<3!... Because power of soul sticks in eyes...Bajuś ;**
Pachną dla mnie obłędnie a ich trwałość jest na najwyższym poziomie. Wyraźnie czuję w nich wymieniony wyżej lotos oraz delikatne drzewo sandałowe. Gdy powąchamy je dłużej wyczujemy w nich także wanilię - jednak jest to delikatny akcent w tych perfumach, który w pierwszym momencie jest niewyczuwalny.

Po raz kolejny spojrzałam w lustro. Złociste fale na mojej głowie, które odziedziczyłam po mamie, niesfornie układały się nie tak jak sobie tego życzyłam. Zielono-niebieskie tęczówki spoglądały inteligentnym spojrzeniem zza szkieł, których granatowe oprawki kontrastowały z bladą cerą na mojej twarzy. Usta, lekko pociągnięte waniliowym błyszczykiem, lśniły wygięte w uśmiechu, ponieważ tego dnia czułam się wypoczęta i humor dopisywał mi odkąd otworzyłam oczy. Po za tym był już środek czerwca, a już jutro w naszej szkole miała odbyć się rada pedagogiczna podsumowująca cały rok nauki oraz zatwierdzająca oceny. Jak można nie cieszyć się świadomością zbliżających się wakacji? Stojąc przed lustrem i przyglądając się swojemu odzwierciedleniu, zupełnie nie spodziewałam się tragedii, która miała wywrócić moje dotychczasowe życie do góry nogami. - El! Pośpiesz się! – dobiegł mnie głos mamy. El to skrót od imienia Elżbieta, którego ja wprost nie znosiłam. Mama urodziła mnie będąc w bardzo młodym wieku, gdyż miała zaledwie 17 lat (czyli dokładnie tyle ile ja teraz) i zawsze uwielbiała czytać książki. Jej ulubioną powieścią byłą wtedy „Duma i uprzedzenie”, dlatego właśnie wybór padł akurat na to imię, przez wzgląd na sympatię, jaką darzyła główką bohaterkę. Nawet kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, krzywiłam się, gdy tylko ktoś zwrócił się do mnie „Elżbieto” lub „Elu”, przecież to imię jest takie drętwe. Być może pasowałoby ono do damy żyjącej w dziewiętnastowiecznej Anglii lub do babci, ewentualnie do osoby wielce poważnej, ale do mnie nie. Dlatego wolałam, żeby zwracano się do mnie El, Eliza lub Lizzi. -Już idę mamo! – odpowiedziałam rodzicielce i ostatni raz spoglądając w lustro uznałam, że wyglądam całkiem znośnie. Chwyciłam stojący pod ścianą plecak i opuściłam sypialnię kierując się do kuchni gdzie, jak się domyśliłam, czekała na mnie mama. Włosy miała związane w ciasnego kucyka, a pierwsze co rzucało się w oczy to intensywnie czerwona szminka na ustach. Ubrana była w piękną dopasowaną, czarną sukienkę, która sięgała jej do połowy uda, a na szyi miała sznur sztucznych pereł. W oczach kobiety zauważyłam zmęczenie, pewnie znów do późna siedziała nad papierami. Na mój widok starała się je ukryć i posłała mi najbardziej czuły uśmiech na jaki było ją stać. Przytuliłam ją, a ona ucałowała mnie w czubek głowy i wręczyła drugie śniadanie. Razem opuściłyśmy mieszkanie, ponieważ mama prawie każdego dnia odwoziła mnie do szkoły. Na podwórku było przyjemnie ciepło. Ruszyłyśmy w stronę zaparkowanego auta. Nasz czarny opel stał na swoim stałym miejscu i lśnił w świetle wschodzącego czerwcowego słońca. Gdy tylko mama odblokowała drzwi wskoczyłam do środka i włączyłam radio. -Musimy się dziś wybrać na porządne zakupy –powiedziała mama wyjeżdżając z parkingu. –Mam nadzieję, że nie masz jeszcze żadnych planów na dzisiejsze popołudnie. -Nie mam i chętnie spędzę je z Tobą, a po zakupach może urządzimy sobie mały maraton filmowy? -Tak się składa, że akurat dzisiaj będę miała mało papierkowej roboty, ale jest jeden warunek. Znajdziesz jakiś powalający film. -Umowa stoi - powiedziałam szczerząc się. Po kilku minutach samochód zatrzymał się pod Liceum Ogólnokształcącym nr 9. Odpięłam pas i wyskoczyłam z pojazdu. -Miłego dnia kochanie – powiedziała czule mama, a ja życzyłam jej tego samego i pomachałam jej na pożegnanie. Większość lekcji tego dnia minęła najzwyczajniej w świecie na wpatrywaniu się w sufit lub okno oraz rozmowach z towarzyszem z ławki. Na polskim pani włączyła nam film, z którego nie zapamiętałam nic, nawet tytułu, gdyż wolałam wpatrywać się w okno. W połowie lekcji do sali wparowała młoda sekretarka, pani Asia, którą chyba wszyscy lubili. Zawsze byłą uśmiechnięta i pełna energii. Naprawdę, dziwiłam się dla czego ktoś z takim usposobieniem skończył w szkolnym sekretariacie. Tym razem jednak na jej twarzy brakowało uśmiechu, a wręcz malowało się na niej jakby przerażenie z domieszką bólu. Co takiego mogło się stać? – pomyślałam. Joanna szukała czegoś lub kogoś, lustrując klasę wzrokiem i gdy jej wielkie brązowe oczy spotkały moje pytające spojrzenie, głęboko zaczerpnęła powietrza. -Elżbieto… - powiedziała, a ja miałam wrażenie, że jej głos lekko się załamał –musisz iść ze mną i najlepiej weź ze sobą swoje rzeczy. ~*~ Witajcie! Zaczynam wszystko od nowa. Mam nadzieję, że nowi bohaterowie i ich przygody przypadną wam do gustu. Być może niektórzy znają mnie z bloga o Tośce lub bliźniakach. Mam nadzieję ze tutaj uda mi się zebrać jeszcze więcej czytelników niż tam. :) Postaram się co tydzień umieszczać jeden rozdział, a czasami może nawet więcej. Tym razem wygląd bloga jest w pełni stworzony przeze mnie i mam nadzieję, że nie jest najgorszy. :) Od razu mówię, że dziewczyna w nagłówku to nie jest główna bohaterka :). Chyba większość ważnych rzeczy już wam przekazałam. Tak więc żegnam i do następnego rozdziału :) -Ewa

Po wpisaniu "dekoloryzator" jako słowa kluczowego, znalazłam kilkanaście ofert. Dekoloryzatory były dwa: Chantal Color Peel i Renee Blanche. Po przeczesaniu internetów w poszukiwaniu informacji na temat obu, wybrałam jednak Color Peel, choć opinie były podobne. Za dwie buteleczki - reduktor i aktywator razem z przesyłką zapłaciłam
Ciemnowłosa kobieta biegła prosto przed siebie, potykając się cały czas w ciemności. Odziana była w długi płaszcz, czarne spodnie i koszulę. Jej blada cera jaśniała w otaczających ją ciemnościach. Miała w ręku małe zawiniątko, które poruszało się niespokojnie, nie wydając jednak żadnego odgłosu, jakby wiedziało, że nie może zdradzić, swojej obecności. Kobieta musiała uciekać, dłużej nie była już w stanie wytrzymać. Nie pozwoli na to, by zniszczył ich dziecko, tak samo jak zniszczył ją. Tyle lat sączył w nią nienawiść do ludzi, mamił, wmawiając, że świat jest zły, a On chce go ocalić. Poił ją codziennie dziwną miksturą, która odbierała jej wolną wolę. Dopiero gdy przez przypadek stłukła szklankę z owym płynem i nie wypiła go, Jego władza nad nią zaczęła słabnąć. Codziennie wylewała miksturę, tak by On tego nie widział. Udawała posłuszną, by uśpić Jego czujność. I gdy trafiła się okazja, zabrała dziecko i uciekła w las, choć w około panowały egipskie ciemności. Biegła przed siebie, z nadzieją, że znajdzie kogoś, kto jej pomoże. Nie miała pojęcia ile czasu już błąka się po lesie. Może 30 minut, a może 3 godziny. Przerażała ją myśl się, że zamiast oddalić się od swojego "domu", wraca tam. Próbowała rozpoznać okolicę, w której się znajduje, ale nic nie widziała. Postanowiła, że zaryzykuje będzie szła przed siebie, dopóki nie znajdzie jakiegoś człowieka, nawet jeśli to będzie On. Wtedy stanie z nim do walki i zginie, próbując ratować własne dziecko. To powinno je ochronić, przed Jego wpływem. Traciła powoli nadzieję, gdy nagle zobaczyła przebłysk światła. Znowu zaczęła biec, choć brakowało jej powietrza w płucach, a każdy mięsień bolał ją niemiłosiernie. Wiedziała, że jeśli teraz się podda, to On ją znajdzie i straci szansę na uratowanie swojego dziecka. Gdy zbliżała się do światła, w oddali zaczął kształtować się dom. Dom, który z pewnością nie należał do Niego. Pokonała odległość dzielącą ją od budynku i walnęła pięścią w zamknięte drzwi. Opadając na drewnianą poręcz przy schodkach, podniosła głowę, by spojrzeć na otwierające się drzwi. Stał w nich wysoki mężczyzna o czarnych włosach i ciemnobrązowych oczach. Na widok mdlejącej kobiety, szybko wyszedł z domu i złapał zanim upadła na ziemię. Gdy odgarnął jej włosy z twarzy, ujrzał niesamowitą urodą kobiety. Spojrzała mu w oczy i ostatkiem sił podając zawiniątko wyszeptała: - Ma na imię Allyssa. Proszę, zaopiekuj się nią i chroń przed jej ojcem. Po tych słowach zamknęła oczy, a jej ciało opadło bezwładnie w jego ramionach. __________________________ To tak, ogólnie nie jest to mój pierwszy blog, ale dawno nic nie pisałam, więc jakość mojego tekstu nie jest dobra. Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Przepraszam za wszelkie błędy i liczę na szczere komentarze. Informuję od razu też o tym, że nie wiem czy rozdziały będą pojawiały się regularnie, ponieważ zaczęłam liceum i mam dużo nauki. Myślę, że pierwszy rozdział pojawi się tak za tydzień. Pozdrawiam Huncwotka Wyślij pocztą e-mail Wrzuć na bloga Udostępnij w usłudze Twitter Udostępnij w usłudze Facebook Udostępnij w serwisie Pinterest Etykiety: diy , włosy Starsze posty Strona główna
Bo w oczach tkwi siła duszy. Bo w oczach tkwi siła duszy. - Paulo Coelho Zrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy! Ktoś wam zadaje niespodziewane pytanie, nie zdradzacie się nawet drgnieniem, błyskawicznie bierzecie się w garść i wiecie, co należy powiedzieć, żeby ukryć prawdę, i wygłaszacie to niezmiernie przekonywająco, i nie drgnie na waszej twarzy żaden muskuł, ale - niestety - spłoszona pytaniem prawda na okamgnienie skacze z dna duszy w oczy i już wszystko stracone. Michaił BułhakowZrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy! Ktoś wam zadaje niespodziewane pytanie, nie zdradzacie się nawet drgnieniem, błyskawicznie bierzecie się w garść i wiecie, co należy powiedzieć, żeby ukryć prawdę, i wygłaszacie to niezmiernie przekonywająco, i nie drgnie na waszej twarzy żaden muskuł, ale - niestety - spłoszona pytaniem prawda na okamgnienie skacze z dna duszy w oczy i już wszystko stracone. - Michaił Bułhakow Oczy jego pożerają wszystko, na co spoglądają, a powieki zaciskają się jak szczęki pochłaniające wszechświat, który bezustannie się odnawia wskutek zabiegów jego wyobraźni, gdzie przepływają, obnażając się do najmniejszych szczegółów, ogromne i karmiące go światy. Guillaume ApollinaireOczy jego pożerają wszystko, na co spoglądają, a powieki zaciskają się jak szczęki pochłaniające wszechświat, który bezustannie się odnawia wskutek zabiegów jego wyobraźni, gdzie przepływają, obnażając się do najmniejszych szczegółów, ogromne i karmiące go światy. - Guillaume Apollinaire Nikt nie pot­ra­fi kłamać, nikt nie pot­ra­fi nicze­go uk­ryć, jeśli pat­rzy ko­muś pros­to w oczy. Paulo CoelhoNikt nie pot­ra­fi kłamać, nikt nie pot­ra­fi nicze­go uk­ryć, jeśli pat­rzy ko­muś pros­to w oczy. - Paulo Coelho Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Uśmiech jest naj­praw­dziw­szym, kiedy jed­nocześnie uśmie­chają się oczy. Jan TwardowskiUśmiech jest naj­praw­dziw­szym, kiedy jed­nocześnie uśmie­chają się oczy. - Jan Twardowski Wszyscy porządni faceci mają błękitne oczy. Lucy ChristopherWszyscy porządni faceci mają błękitne oczy. - Lucy Christopher Krytykuj przyjaciela w cztery oczy, a chwal przy świadkach. Leonardo da VinciKrytykuj przyjaciela w cztery oczy, a chwal przy świadkach. - Leonardo da Vinci Załaduj więcej Gdy­byś kiedy we śnie poczuła, że oczy mo­je już nie pat­rzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał. Stefan ŻeromskiGdy­byś kiedy we śnie poczuła, że oczy mo­je już nie pat­rzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał. - Stefan Żeromski A gdy serce twe przytłoczyMyśl, że żyć nie warto,Z łez ocieraj cudze oczy,Chociaż twoich nie otarto. Maria KonopnickaA gdy serce twe przytłoczy Myśl, że żyć nie warto, Z łez ocieraj cudze oczy, Chociaż twoich nie otarto. - Maria Konopnicka Widzę blask w jej oczach, ale widzę też, że on znik­nie. Będzie co­raz słab­szy i słab­szy, jak ogień, który naj­pierw sta­je się żarem, a później popiołem. Isabel AbediWidzę blask w jej oczach, ale widzę też, że on znik­nie. Będzie co­raz słab­szy i słab­szy, jak ogień, który naj­pierw sta­je się żarem, a później popiołem. - Isabel Abedi Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy. William ShakespeareLecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy. - William Shakespeare Żeby mieć piękne oczy, szu­kaj dob­ra w oczach in­nych, żeby mieć piękne us­ta, wy­powiadaj piękne słowa. Audrey HepburnŻeby mieć piękne oczy, szu­kaj dob­ra w oczach in­nych, żeby mieć piękne us­ta, wy­powiadaj piękne słowa. - Audrey Hepburn Gdy ot­worzysz oczy wy­daje ci się już, że widzisz. Johann Wolfgang GoetheGdy ot­worzysz oczy wy­daje ci się już, że widzisz. - Johann Wolfgang Goethe Ja nie chcę płakać… tylko mi się tak… oczy pocą. Henryk SienkiewiczJa nie chcę płakać… tylko mi się tak… oczy pocą. - Henryk Sienkiewicz
Pomijając te nieszczęsne drobinki, peeling ma fajną, dość gęstą, ale zarazem lekką i puszystą konsystencję. Bez problemu rozprowadza się na twarzy. Zapach? Typowe błotko. Nie wiem jak go określić, bo nie należy do najpiękniejszych, ale można się przyzwyczaić i go polubić. Mi nie przeszkadzał :) Skład? Głównymi bohaterkami naszej historii są Paula i Amelia - dwie młode dziewczyny zamieszkujące Łódź. Kiedy widzi się je razem, można śmiało powiedzieć, że są jak ogień i woda. Blondynka i brunetka. "Metalówa" i grzeczna, ułożona dziewczyna. Narkomanka i abstynentka. Pewnie sądzisz, że takie dwie osoby mogą się co najwyżej pozabijać. Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. Paula i Lila to dwie najlepsze przyjaciółki, które są gotowe wskoczyć za sobą w ogień. Zaskoczony? Oto chodziło. Dziewczęta mają po 16 lat. Znają się od podstawówki, w której to były razem w klasie. Ich relacja jest dość trudna, ponieważ dziewczyny dzieli praktycznie wszystko. Nie mówimy tu już nawet o wyglądzie czy charakterze. Amelia pochodzi z bardzo bogatej i szanowanej rodziny. Paula mieszka jedynie z matką, jej ojciec siedzi w Londynie i widziała go tak naprawdę tylko raz w życiu na oczy. Nie jest jej łatwo, ale rodzicielka bardzo ją kocha i obdarza córkę ogromną ilością wsparcia. Lila nie może narzekać ani na problemy finansowe, ani na brak któregoś z członków rodziny. Jej dużym problemem jest za to zupełny brak zainteresowania ze strony rodziców. Uważają oni, że pieniądze wynagradzają wszystko - brak okazywania uczuć, brak rozmów, brak prawdziwej rodziny. Mylą się, i to bardzo. Blondynka ucieka w narkotyki aby desperacko zwrócić na siebie uwagę. Na marne. Imprezuje, pije, pali, szlaja się po mieście - wszystko na nic. Jedynym powodem, dla którego jeszcze nie zwiała z domu jest jej młodsza siostrzyczka, którą kocha nad życie. Obie przyjaciółki mają chłopaków. Paula chodzi z Maksem już ponad rok. Z początku było im razem wspaniale, teraz to się zmienia. Nie jest on już miły i opiekuńczy - staje się arogancki i cholernie zazdrosny o każdego przedstawiciela własnej płci, który zwraca choćby najmniejszą uwagę na brunetkę. Paula ma tego powoli dosyć, ale nie potrafi od niego odejść. Ich związek staje się niemalże toksyczny. Amelia jest z Filipem od kilku miesięcy. To on wciągnął dziewczynę w świat dragów i imprez. Jej przyjaciółka między innymi dlatego za nim nie przepada. Twierdzi, że sprowadza Lilę na złą drogę. Pewnie zastanawiasz się teraz czy będzie to zwykłe opowiadanie, czy może fan fiction. Znasz może łódzki zespół o nazwie Black Radio? Tak? To świetnie. Nie? Żyj w przekonaniu, iż jest to zwykła historia o problemach współczesnych nastolatków, miłości, uzależnieniach, przyjaźni i nienawiści. Zainteresowany? Teraz może trochę o wspomnianym przed chwilą zespole. Black Radio - brzmi zagranicznie, ale jest polskie. To grupa chłopaków, którzy od kilku lat razem ćwiczą i występują. Mają trochę własnych numerów. Grają indie rock'a. Wiele osób wróży im świetlaną przyszłość, bowiem są to naprawdę utalentowani ludzie. Pewnie nadal nie wiesz, co oni u licha mają do tego opowiadania? Po krótce to wyjaśnimy, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów - przekonasz się sam. Amelia jest dziewczyną, która lubi cięższą muzykę. Kiedy widzi na mieście plakat informujący o koncercie rock'owego zespołu wpada w euforię i za wszelką cenę chce zaciągnąć tam Paulę. Ta niechętnie się zgadza. Mimo iż na co dzień nie słucha raczej takich rzeczy, to występ bardzo jej się podoba. Obie przyjaciółki postanawiają zostać na "after party". Lila szybko znajduje sobie nowe towarzystwo i idzie się z nimi bawić, a nieśmiała brunetka zostaje sama przy barze. Nie pozostaje jej nic innego, jak tylko napić się drinka. Dziewczyna nigdy się nie upiła, w związku z czym nie zna swojej granicy i nie żałuje sobie kolejek. Po pewnym czasie jest tak wstawiona, że totalnie nie ogarnia tego co się wokół niej dzieje. Pijąc nawiązuje znajomość z przystojnym Dawidem, którego kojarzy, ale jest zbyt schlana by przypomnieć sobie skąd. Chłopak widząc w jakim brunetka jest stanie, postanawia odprowadzić ją do domu. Brunetka przez alkohol znajdujący się w jej krwi nabiera wyjątkowej pewności siebie. Otwarcie flirtuje z blondynem, a kiedy znajdują się już pod jej domem całkowicie ponoszą ją emocje i niemal agresywnie wpija się w usta chłopaka. Nie wie tylko, że ma do czynienia z wokalistą zespołu, który tak jej się spodobał. Nie ma pojęcia o tym, iż ma on kogoś innego. Z drugiej strony jak może o tym wiedzieć, albo chociażby pomyśleć, skoro on odwzajemnia jej pocałunek? A co najważniejsze... Paula nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że całe wydarzenie widzi Maks. Chcesz wiedzieć jak potoczą się sprawy? Jesteś ciekaw co będzie z Paulą, Dawidem i jej zaborczym chłopakiem? Pragniesz wiedzieć czy Amelia zerwie z Filipem, który wciąga ją w nieciekawe sprawy? A może jesteś ciekaw tego, czy zrobi to ze względu na Paulę, czy może dla kogoś innego? Na przykład przyciągającego uwagę perkusistę, którego "wyczaiła" już na początku koncertu. Uważasz, że ogień i woda poradzą sobie z przeciwnościami losu? Myślisz, że ich przyjaźń przetrwa? Na wszystkie pytania znajdziesz odpowiedź czytając naszego bloga. w szpiku kostnym - wytwarzanie komórek krwi; W stawach można wyróżnić trzy podstawowe elementy: powierzchnie stawowe, które pokryte są chrząstką szklistą o dużej odporności na ścieranie; jama stawowa - przestrzeń między powierzchniami stawowymi wypełniona śliska i tłusta mazią stawową torebka stawowa osłaniająca staw.
Co chustki mają w sobie takiego urzekającego? ROCK, ROCK, ROCK! Zdjęcie robione w pośpiechu - i wszystko wiadomo! :) Życie Ty moje! Nauczycielu i przewodniku. Jak wiele masz w sobie sprzeczności? Moja natura. Najpierw kipię złością, krzyczę, uderzam w cokolwiek, wręcz nienawidzę, a później wyciszam się, wyrównuję oddech i próbuję wsłuchać się w tysiące myśli krążących po mojej głowie. Tak trudno przychodzi mi słowo 'przepraszam'. Zamiast tego uciekam i pozostawiam kolejną szramę na sercu innego człowieka... To wcale nie byłoby aż tak przytłaczające, gdyby nie fakt, że ranię zawsze najbliższe, najwierniejsze osoby. Cholera, jaka ze mnie niewdzięcznica! Końcówka wakacji mija w stosunkowo miłej atmosferze. Pomalutku przygotowuję się do szkoły, ale i skupiam się na przyjemnościach, bo bądź co bądź, gdy nadejdzie nowy rok szkolny, nie będę miała czasu zupełnie na nic. Dlatego więc dzisiaj wybrałam się na szałowe zakupy z moją równie szałową rodziną. Jak to jest, że pomimo tylu lat spędzonych razem nadal potrafimy siebie zaskakiwać? Otaczają mnie naprawdę niesamowici ludzie. Aż wstyd, że wcześniej ich nie zauważałam.. Podczas naszej dzisiejszej wycieczki głębiej przyjrzałam się Łodzi. Przeważnie zerkałam na nią powierzchownie, jednak dziś, gdy złapały nas korki (tylko my wpadamy na takie głupie pomysły, żeby wracać do domu akurat w godzinach szczytu) spostrzegłam jaka ona jest piękna! Jej majestat spłynął na mnie całą falą doznań i ledwo co powstrzymałam się przed nagłym opuszczeniem samochodu. Muszę koniecznie wybrać się tam w jakiś wolny dzień, spakować aparat i nie patrząc na zegarek, zwiedzić ją wzdłuż i wszerz! Końcówka dnia, dla równowagi, minęła mi przy wysiłku, ale dosyć przyjemnym. Otóż wreszcie, po tylu błaganiach mamy i po godzinach własnej obserwacji, zdecydowałam się zrobić porządek w swojej szafie... Istna kopalnia skarbów! Oczywiście dwa worki ubrań wylądowały w koszu, ale to co zostało, jest dla mnie na wagę złota. Z pewnymi rzeczami wiąże się tyle wspomnień, które w większym lub mniejszym stopniu wykreowały osobę, którą obecnie jestem. A przecież przyjęło się, że rzeczy martwe nie mają zbyt dużego wpływu na osobowość człowieka. Jakie miłe zaskoczenie! :) Jutrzejszy dzień za pewne przyniesie ze sobą wiele wrażeń. Ach, wreszcie stąpam pewnie po świecie. Oby zawsze było tak intensywnie. Życie, kocham Cię! :)
Tłumaczenia w kontekście hasła "tkwi w jej oczach" z polskiego na angielski od Reverso Context: Piękno kobiety tkwi w jej oczach, czyż nie? Witam was wszystkich w sobotnie zimne popołudnie. Już wszystko wysprzątane, kawka wypita, obiad się gotuje także wszystko zgodnie z planem :) Później mały spacerek do teściów na następną kawkę i do wieczora zleci. A wy jakie plany na dzisiaj ? Korzystając z okazji chciałam wam przedstawić mojego synka Adasia :) Który odgrywa w moim życiu najważniejszą rolę :* Ma już ponad 2 latka i już straszny urwis z niego !! no ale jak to dzieci... wszystko im się wybaczy <3 Zdjęcia z ost. sesji bodajrze jakieś tydzień temu. do następnego ! .
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/331
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/556
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/967
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/895
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/427
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/168
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/507
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/214
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/898
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/790
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/489
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/786
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/537
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/892
  • qsmjvh3nyf.pages.dev/807
  • bo w oczach tkwi siła duszy